środa, 1 lutego 2017

Trylogia Metro 2033/4/5 - recenzja

     Dobra książka to książka poruszająca wiele wątków. O wartości książki decydują nie tylko świetnie wykreowani bohaterowie, fabuła, ale także nagłe zwroty akcji, pobudzenie czytelnika do aktywnego włączenia w akcję książki. To wszystko posiada wykreowana przez Dmitry'a Glukhovsky'ego trylogia w postapokaliptystycznej Moskwie przyszłości albo raczej jej metrze.

     Wyobraź sobie, że nigdy nie widziałeś światła słonecznego, nie poczułeś podmuchu wiatru, jesteś sierotą, mieszkasz w małym, ciasnym namiocie, zero prywatności, a twoi sąsiedzi to szczury. Witaj w świecie Artema. Metro. Moskiewskie metro po wielkiej wojnie nuklearnej. Tu nie ma sentymentów, tu liczy się przetrwanie. Życie na stacji WOGN to ciągła, syzyfowa praca - walka z mutantami. Zapomniana stacyjka, która broni ostatniej ludzkiej siedziby. Podobno ostatniej.

     Życie młodego Artemycza zmienia się, odkąd na stację przybywa zawodowy stalker (czyli osoba, która wychodzi na powierzchnię napromieniowanego miasta) - Hunter. Podróż w tomie pierwszym rozpoczyna się od przemierzenia całej linii metra w celu dotarcia do tajemniczego centrum dobrobytu - Polis. Ale kto tak na prawdę okaże się wrogiem? Czy rzeczywiście zagrożenie jest zagrożeniem?

     Drugi tom nawiązuje do pierwszego jedynie jedną postacią - Hunterem. Tajemniczo ginący w bitwie z mutantami, pojawia się niespodziewanie na drugim końcu metra, zaczyna nowe, jednak nie lepsze życie. Pragnie uratować metro, podróżując z młodą dziewczyną Saszą i byłym pomocnikiem maszynisty, pisarzem, Hunterem (jak go nazywał potem Artem - ,,dziadkiem"). Podąża w podróż, aby zapobiec zarazie. Czy jednak ma na celu dobro metra, jego społeczeństwa? Czy jednak odkrycie Saszy okaże się prawdziwe, a superhero to tylko maska zbrodniarza-mordercy?

     Zakończenie serii to powrót do początku całej historii. Dzięki wydarzeniom sprzed dwóch lat Artem stał się idolem, ale także wariatem. Tylko on zna prawdę. Tylko on wie, co się na prawdę stało. Tylko on... dopóki na WOGN nie przybywa Homer, nieznajomy dla niego staruszek, którego czytelnik poznaje w Metrze 2034. Pragnie poznać historię, której nikt nie chce wysłuchać, która stała się przekleństwem w życiu Artema. Jednak poprzez jedno zdanie staruszek rozpoczyna nową przygodę - nową podróż po metrze.


     Więcej nie mogę zdradzić z fabuły, sami musicie przeczytać. Trylogia ukazywała się w odstępach czasowych, dając czytelnikom czas, aby przeżyć historię, zaintrygować się nią, ale także nie znudzić. Publikacja posiada wiele plusów, nie tylko mówiących o dobrym stylu książki, co także o samym autorze. Książka posiada bardzo dobrze ukrytą aluzję, nawet lekką ironię. Glukhovsky perfekcyjnie wplótł aktualną sytuację świata rzeczywistego, szczególnie Rosji. Wprost wytyka błędy polityczne, nie bojąc się ukazywać przeszłości. Wykorzystuje fikcyjną III Rzeszę, Linię Czerwoną i Hanzę, aby ukazać błędy historii, ale także co może się stać, jeśli zatoczy ona koło. Sam autor wykazuje się dobrą znajomością sytuacji społecznej, teraz i dawniej.

     Kolejnym pozytywnym czynnikiem jest odwrócenie świata czytelnika, po skończeniu trylogii czuje się on zadziwiony i pozytywnie zszokowany. Prawie wszystko, najmniejsze szczegóły okazują się fikcją, czytając szukamy prawdy, rozwiązania. Autor bawi się z nami w kotka i myszkę, do końca nie wiadomo, co się wydarzy. Od akcji nie można się odciągnąć, czytanie z latarką pod kołdrą zagwarantowane.

     Ostatnia rzecz, która spodobała mi się w książce, to całkowicie nowy, autorski, samodzielnie wykreowany świat. Śledząc historię Artema, poruszamy się po metrze, dzięki szczegółowym opisom i dołączonej do książki mapce oraz grafikom. Świetna jest też niespodzianka (przepraszam, że spojleruję) - książki okazują się dziennikiem wspomnień, książką napisaną przez jednego z bohaterów. Którego? Sami przeczytacie.

     Czy jednak to książka idealna? No nie, nie istnieją książki idealne, bo każdy ma indywidualny styl, zdanie. Moja opinia będzie na pewno troszkę inna od twojej drogi czytelniku. Minusem trylogii jest zakończenie. Otwarte. Można odnieść wrażenie, że ukaże się kolejna część, dowiemy się, co stanie się za zakrętem drogi (tak, na końcu ktoś odjeżdża drogą). Ale to zamknięty cykl, według mnie niedokończony, a przynajmniej nie jasno. Osobiście uważam, że Biessołow (zły typek, sami się z nim zapoznacie) w pewnym rodzaju odniósł sukces. Nie objaśniona przyszłość metra - wielki minus.

     Jednakże nie odchodźmy za daleko, cała seria jest jedną z lepszych, które czytałam. Postapokaliptystyczna wersja przyszłości? Może tylko pozornie. Prawdziwy znawca, dokładny czytelnik, dobrze zinterpretuje czasami pojedyncze zdania, a czasami całe rozdziały i przebije się przez skorupę świata Glukhovsky'ego, aby dotrzeć do prawd, które chciał nam przekazać autor. To była bardzo dobra decyzja, kiedy zdecydowałam się przeczytać tą książkę, mimo iż jeszcze nigdy nie miałam do czynienia z tym gatunkiem. Zachęcam do czytania. Wydanie polskie dzięki wydawnictwu Insignis. /Gosia

MOJA OCENA
9,5/10

3 komentarze:

  1. recenzja nie powinna zdradzac tak waznych faktow ja to, ze bohater ginie a potem wraca w kolejnej czesci :/
    troche boje sie czytac innych recenzji skoro tyle zdradzają z fabuły...

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Wezmę ten fakt pod uwagę. ;) Jednak proszę nie oceniać pochopnie współautorek bloga, mój błąd nie oznacza ich błędu. Uznałam, że warto wspomnieć o fakcie śmierci ów bohatera, ponieważ jest to główny motyw rozpoczynający książkę i mając wpływ na jej fabułę. ;) To moja pierwsza recenzja, a jak wiadomo człowiek uczy się na błędach i wzbogaca się o doświadczenie. :D Mimo to dziękuję za zwrócenie uwagi i jednak proszę o przełamanie ,,strachu" czytania innych recenzji. ;)

      Usuń
    2. Weźmiemy to pod uwagę ;) fajnie jest wiedzieć, że nie tylko my to czytamy :D (piszę z telefonu, który jest zalogowany na mnie i trudno to zmienić, więc nie piszę jako blog, ale jako ja :/ )

      Usuń